Hej Dziewczyny!
Jakiś czas temu prosiłam Was o polecenie najlepszych masek do włosów. Przeliczyłam wszystkie głosy i wybrałam 5 produktów, które pojawiały się najczęściej. Następnie je zakupiłam i każdy testowałam minimum kilka tygodni. Niektóre pokochałam już od pierwszego użycia, inne nie zrobiły praktycznie nic, zaś jednej z nich w ogóle nie polecam. Sprawdźcie, jakie produkty wzięły udział w wielkim teście i która maska do włosów jest najlepsza według mnie.
Zadając Wam pytanie o Wasze ulubione maski miałam nadzieję, że odnajdę w nich jakieś perełki kosmetyczne. Jak zwykle się nie zawiodłam. Dwa z rekomendowanych przez Was produktów zupełnie skradły moje serce. Uwielbiam je i dziękuję za ich polecenie! Szczerze mówiąc to gdy nastała ich kolej, to nie miałam już ochoty testować innych, ale dałam im szansę. Przekonajcie się już teraz, jakie maski uważam za najlepsze. Zaskakujące było dla mnie to, że są z zupełnie innych półek cenowych, a jednak działają podobnie, czyli genialnie. Sprawdźcie, jakie kosmetyki znalazły się w moim wielkim teście.
Polecane przez Was maski do włosów + moja opinia
1. Nanoil Keratin Hair Mask
Ta maska była przez Was najczęściej polecana. Już po pierwszym użyciu wiedziałam czemu i już wtedy czułam, że zostanie ze mną na dłużej. Jej konsystencja jest bardzo lekka i łatwo się ją rozprowadza na włosach. Zwykle trzymam ją od 5 do 10 minut, ale czasami wydłużam ten czas aż do 20 minut i wtedy robię sobie prawdziwe domowe spa. Niezależnie od czasu widzę, że maska działa. Od razu po spłukaniu moje włosy są miękkie i błyszczące. Bardzo ważne jest dla mnie to, że pięknie się układają. Są sypkie, wygładzone i elastyczne. Natomiast z czasem stały się po prostu silniejsze. Maska odpowiednio je wzmocniła i zregenerowała nawet od wewnątrz i myślę, że jest to zasługa keratyny hydrolizowanej w składzie. Natomiast pantenol sprawia, że włosy przestały być suche, a zamiast tego są odpowiednio nawilżone, a do tego chronione przed uszkodzeniami mechanicznymi. Dzięki tej masce moje włosy znów są piękne, mocne i zdrowe. Muszę jeszcze wspomnieć, że opakowanie ma 300 ml, a cena maski jest rewelacyjna. To wszystko sprawiło, że to właśnie maska Nanoil z keratyną zajęła pierwsze miejsce w moim wielkim teście.
Po więcej informacji odwiedź – nanoil.pl
2. Goldwell Kerasilk Control Intensive Smoothing
To druga najczęściej polecana przez Was maska, którą również pokochałam od pierwszego użycia. Niemniej jednak zamawiając ją wcale się nie cieszyłam, jej cena jest wręcz kosmiczna! To najdroższa maska, jaką kiedykolwiek testowałam, ale efekty daje naprawdę świetne. Ta maska także zawiera w składzie keratynę, która odbudowuje włosy od środka. Śmiało mogę powiedzieć, że moje włosy uwielbiają właśnie ten składnik. A biorąc pod uwagę, że każde włosy keratyny potrzebują to polecam Wam wybierać produkty, które ją zawierają. Oprócz niej dostajemy płynny jedwab, który bardzo mocno wygładza włosy i nadaje im ochronę przed zniszczeniami. Dzięki niej włosy pięknie błyszczą i przestają być suche. Formułą jest lekka, ale nie spływa z włosów. Maska jest częścią całej serii, ale póki co nie testowałam innych kosmetyków. Opakowanie ma aż 500 ml, więc praktycznie się nie kończy. Niemniej jednak muszę Wam powiedzieć, że w jej cenie można zakupić kilka opakowań podobnie działającej maski Nanoil i ja tak właśnie zrobię następnym razem.
3. Davines Nounou maska regenerująca
Bardzo spodobał mi się fakt, że wiele z Was zwraca uwagę na opakowania kosmetyków. Ja także do nich należę, więc postanowiłam kupić maskę Davines. Ideą marki są pudełka wyprodukowane z jak najmniejszej ilości surowców, które pochodzą z recyklingu, a następnie się do niego nadają ponownie. Oprócz świetnego produktu wspieramy więc markę, która dba o środowisko, co bardzo mi się podoba! Sama maska ma 250 ml i od razu widzimy ile produktu nam jeszcze zostało (jest przezroczyste). Niestety u mnie kończy się dość szybko, bo muszę nałożyć jej dość sporo, a by pokryć cale włosy. Niemniej jednak lubię ją stosować raz w tygodniu, bądź po wakacjach, bo zapewnia maksymalne nawilżenie moim włosów. Dzięki temu są miękkie, a do tego pięknie pachną. Jeśli moje włosy poprzedniego dnia doświadczyły sporej ilości słońca, kąpieli w słonej wodzie, bądź lakieru do włosów, to właśnie ta maska świetnie je ratuje.
4. L’Oreal Professionnel Série Expert Nutrifier Masque
Do firmy L’Oreal mam spory sentyment, ponieważ były to moje pierwsze kosmetyki kiedykolwiek. Bardzo się ucieszyłam z tego polecenia. Maska jest dość mała, bo ma zaledwie 200 ml, ale kosztuje bardzo mało, to najtańsza maska w moim wielkim teście. Producent zapewnia, że wraz ze stosowaniem włosy przestaną być suchymi strąkami, a zamiast tego będą lśniące i odpowiednio nawilżone. Powiem Wam, że stosowałam ją dość długo, ale nie zauważyłam fenomenalnych efektów. Jedynie co, to ułatwia rozczesywanie i zapobiega puszeniu. Z tego powodu najczęściej stosuję ją jednak jako gęstą odżywkę i już po 3 minutach ją spłukuję. W składzie znajdziemy olej kokosowy, który zapewnia piękny zapach, ale wiem też, że nie każde włosy się z nim lubią. Podsumowując, zamiast odżywki jest naprawdę spoko, ale oprócz niej potrzebuję jakiejś mocniejszej maski, która wpływa nie tylko na wygląd, ale i kondycję włosów.
5. Macadamia Natural Oil Deep Repair
Ta maska jest dedykowana włosom suchym i zniszczonym, czyli takie, jakie mam (albo raczej miałam przed tymi maskami). Myślałam więc, że sprawdzi się u mnie świetnie. Na plus zasługuje też fakt, że cena jest bardzo korzystna. W składzie znajdziemy olej makadamia, arganowy i z drzewa herbacianego. Do tego skład został wzbogacony o wyciąg z glonów morskich i aloesu. Taki skład powinien czynić cuda, a u mnie spowodował…przeciążenie. Być może mam zbyt cienkie włosy jak na tę maskę. Sama nie wiem, dlaczego tak się działo. Oczywiście zmniejszałam czas aplikacji, a także ilość maski, ale problem pozostawał. Zawiodłam się na niej dość mocno. Ale stwierdziłam, że się nie poddam i sporo z nią eksperymentowałam. Zaczęłam jej używać jako dodatku do innych maskę, które są wymienione powyżej. Wtedy działanie jest naprawdę fajne. Dodatek olejów sprawia, że inne maski jeszcze mocniej nawilżają i odżywiają włosy. Dodam jeszcze, że jest dostępna aż w 4 pojemnościach więc jeśli nie macie pewności, że Was nie obciąży (chyba że macie grube bądź kręcone włosy) to polecam Wam na początek wybór najmniejszej z nich.
To już wszystkie maski, które brały udział w moim wielkim teście. Bardzo Wam dziewczyny dziękuję za wszystkie polecenia! Ze mną na dłużej zostanie maska Nanoil, oraz Goldwell (przynajmniej dopóki nie zużyję tego wielkiego opakowania).
Dajcie znać w komentarzach, czy macie podobne odczucia o wymienionych maskach <3